Wysłano dnia 30-01-2006 o godz. 12:53:39 przez Admin
Autor: geoda Jesteśmy bezsilni - mówią studenci, którym giną cenne rzeczy z pokojów w akademiku na Jelonkach. - Sami siebie okradają. Mamy studentów z Afryki, Turcji a to biedne kraje - odpowiada dyrektor osiedla
- Przychodzą we dwóch, trzech: rośli, barczyści. Nie znamy ich. Pod wieczór ustawiają się w korytarzu i obserwują, kto gdzie mieszka, kiedy wychodzi i wraca. Potem pokoje są okradane. Zginęło już kilka laptopów, wieża i telewizor - opowiada studentka Uniwersytetu Warszawskiego. Prosiła o zachowanie do wiadomości redakcji jej nazwiska i wydziału, na którym studiuje - boi się, że ją wyrzucą z akademika.
O domach studenckich na Osiedlu Przyjaźń sam jego dyrektor Janusz Łagodziński mówi: szkoła życia. - Tłumaczyłem studentom, że jeśli im się nie podoba, to mogą mieszkać gdzie indziej - wyjaśnia rozbrajająco.
Osiedle składa się z dwóch części. W jednej są nowe budynki - w każdym z nich całą dobę czuwa portier z pilotem antynapadowym. Dzięki niemu zawsze może wezwać opłacaną przez dyrekcję ochronę. W drugiej stoją baraki z lat 50. - ta część jest niechroniona. - Pewnie ze względu na oszczędności - domyślają się studenci. Ale dyrektor Łagodziński tłumaczy: - Ochroniarze się tam nie sprawdzili. To byli młodzi ludzie, nieraz ze studentami piwko wypili. Albo nawet się zadali z którąś studentką.
Twierdzi też, że studenci okradają się nawzajem. - Chodzą i plądrują. Mamy tu około 20 cudzoziemców: z Afryki, Albanii, Turcji. To biedne kraje. Na pewno Murzyn ukradł laptopa. Starałem się o usunięcie jego i Turka, ale nie wyszło - ujawnia.
Teraz zastanawia się nad zamontowaniem kamer, bo "studenci rzucają petardy w korytarzach, a potem nie powiedzą, gdzie była impreza". - To, co oni mówią, trzeba przesiać przez palce. Student, mówiąc brzydko, ściemnia - przekonuje.
Tymczasem studenci są bezsilni. - Zgłaszaliśmy sprawę do administracji, ale nie było reakcji. Raz moja koleżanka próbowała wyprosić tych osiłków z korytarza akademika, ale tylko ją zbluzgali. Następnego dnia na drzwiach pokoju miała powypisywane wulgarne słowa - mówi mieszkanka Jelonek.
Osiedle Przyjaźń nie podlega konkretnej uczelni, tylko bezpośrednio Ministerstwu Edukacji i Nauki. - Ostrzegamy studentów, że mieszkają tam na własną odpowiedzialność - mówi Artur Lompart, rzecznik UW.
Dyrektor Jerzy Saletowicz z MEiN odpowiedzialny za akademiki obiecał, że sprawą się zajmie i dziś porozmawia z dyrektorem ośrodka.
|
| |
OCENY ARTYKUŁU
|
Wynik głosowania: 4 Głosów: 1

|
|
|